środa, 16 marca 2011

A teraz muzyka, pt. 3: En - The Absent Coast

 



 Znakomite zeszłoroczne wydawnictwo drone/ambientowe, podróż do krainy ze szkła i wilgoci. Jakości malarskiej, bo wiele tu epicko zakrojonych, frapujących panoram - przy Celer wspominałem o Friedrichu, z The Absent Coast kojarzy mi się William Turner i to zestawienie jest znacznie celniejsze. Ambientowy impresjonizm przenika i owija w bawełnę z lekka industrialną, stonowaną zgrzytliwość, która ostatecznie zamienia się w opary neoklasycyzmu. Nabrzeże Wisły w Toruniu późną jesienią, parowce-widma na wielkiej rzece z prozy Philipa Jose Farmera. Zanotowałem odczuwanie rozległych przestrzeni, niekiedy względnie niczym nie krępowane. To dominanta tego w sumie przystępnego albumu a zdarzają się chwilowe ocieplenia i kształty odrobinę mniej rozmyte, jak w "Honeysuckle Heart" (te dzwoneczki nieodległe od tego, co można usłyszeć na Black Noise Panthy Du Prince'a), bywa też mniej komfortowo, na przykład kiedy spokój ambientowego pejzażu zakłóca wejście preparowanej harfy rodem z awangardowej poważki ("A Dying Sun/Return To Holyoke", poprzedzające najmniej przyjemną brzmieniowo z całego zestawu "Mother of Thousands"). Wyjątku nie ma od jednej tendencji: w każym utworze jest coś, co pozwala całości lokować się w okolicach ambientowej listy rocznej. Brawo Root Strata.

sobota, 12 marca 2011

Lepsi od Eno: drone/ambientowe trony i potęgi



Czyli co mi wchodzi wybitnie z szumów, zlepów, ciągów. Taka lista-impresja wywołana podjęciem ambientowego tematu w poprzednim wpisie. Kolejność skojarzeniowa.

 Global Communication - 76:14 (ambient house) 8.9
 Celer - Continents (drone ambient) 8.2
 Loscil - Plume; Strathcona Variations (ambient dub/techno, ambient) 7.5/6.9
 1 Mile North - Minor Shadows 7.0
 Kammerheit - Starwheel (dark ambient) 7.3
 Olivia Block - Heave To (avantgardish field recordings) 7.2
 Voice of Eye - Vespers (drone/ethnic ambient) 8.0
 A Produce - Land Of Thousand Trances (ethno-ambient) 7.8
 Natural Snow Buildings - Shadow Kingdom (drone folk, ambient, post rock/slowcore) 7.0
 Entia Non - Distal; Lilt (field recordings) 7.0/6.8
 Thomas Koner - Nuuk (ambient) 7.1
 Agathe Max - The Silver String (neoclassical drone) 6.7
 Akira Rabelais - Spellewauerynsherde; Caduceus (jego spytajcie) 6.5
 Steve Roach - Mystic Chords And Sacred Spaces (ambient) 8.5
 Raphael - Music To Disappear In (new age, ambient) 7.2
 Fennesz - Black Sea (glitch ambient) 7.0
 Belong - October Language (drone ambient) 7.0
 Peter Wright - Pariahs Sing Om (ethnic drone ambient) 6.5
 Padang Food Tigers - Born Music (electro-acoustic improv/slowcore ambient) 6.7
 Julianna Barwick - The Magic Place (ethereal ambient) 6.3
 Pantaleimon - Trees Hold Time (ambient folk) 6.0
 Gavin Bryars - Sinking Of Titanic (soundscape) 6.5
 Robert Rich & Alio Die - Fissures (ethno-ambient) 6.0
 Jon Hassell - Last Night The Moon Came Dropping Its Clothes In The Street (ethno-ambient jazz) 7.3
 Raison D'Etre - Enthralled By The Wind Of Loneliness (dark ambient) 6.1
 Tuu - All Our Ancestors (ethno-ambient) 6.2
 Arcana - Serpent's Rogue (ethno-ambient) 6.5
 Marc Behrens, Paulo Raposo - Hades (field recordings) 6.2
 Paul Schutze - New Maps Of Hell (ambient, cinematic industrial) 7.0
 The Caretaker - A Stairway To The Stars (hypnagogic ambient) 6.7
 Laurie Spiegel - Expanding Universe; Obsolete Systems (ambient, early electronic)
 Tape - Opera (glitch ambient)
 Divination - Akasha (cosmic ambient) - Bill Laswell na pokładzie
 En - The Absent Coast (ambient) 6.8
 Infinite Body - Carve Out The Face Of My God (drone ambient) 7.0
 Jefre Cantu-Ledesma - Love Is A Stream (drone/shoegazing) 6.9
 Zelienople - Ghost Ship (ambient, musique concrete) 5.7
 Chihei Hatekayama - Minima Moralia 7.0

 I jeszcze kilku muzyków, których znam z pojedynczych, bardzo interesujących tracków:

 Tree Wishes
 Tomasz Bednarczyk
 Arcn Templ
 Philip Samartzis
 ES
 Keijo
 Up-Tight
 Matthew De Gennaro

A teraz muzyka, pt. 2: Celer - Continents



I już ich nie ma. Nie będę się nad tym rozwodził, historia jest bardziej smutna, niż to wynika z poprzedniego zdania, dowiecie się o co chodzi czytając informacje na myspace projektu. Przejdźmy do muzyki. Znakomity drone ambient, bardzo harmonijny i bez brzmieniowych zakłóceń, barwy przeważnie ciepłej. Okładka do zawartości ma się NIJAK. Powolne fale napływają epicko, tworząc atmosferę podniosłych epifanii, mistyczno-miłosnych zawrotów głowy. Jeszcze jakiś tag? Co powiecie na osiemnastowieczny-szkuner-u-brzegów-Nowej-Zelandii-o-poranku-a-Ty-na-dziobie-pozujesz-Casparovi-Davidowi-Friedrichowi? Najbardziej zapadł mi w pamięć niepokojący, zapętlany w nieskończoność motyw z "Fast Forwarding Sleep". W mikrouniwersum moich czysto subiektywnych skojarzeń jest to hypnagogiczna wizja Mullholland DriveContinents to ekstraklasa ambientu. Pochodzi z 2006, ale poznałem go, jak i sam Celer, całkiem niedawno. I wraz z innym moim odkryciem ostatniego czasu, długo przeoczaną przeze mnie perełką z dyskografii Loscil - Strathcona Variations, włączam go do mojej prywatnej ambientowej czołówki.

Póki co przesłuchałem jeszcze parę wydawnictw Celer, ale żadne z nich nie zbliża się do Continents ani stylistycznie, ani jakościowo. Ale jak przystało na ambientowców, dyskografię mają sporą, więc zachowują sporo szans na moje kolejne zachwyty.

sobota, 26 lutego 2011

A teraz muzyka, pt. 1: graj, piękny chillwave'owcu, czyli Phantom Power

 A konkretnie o paru projektach z ostatnich lat, które zapadły mi w pamięć, a w mediach polskojęzycznych trudno o nich preczytać. Po jednym na post.

Więc jest sobie taki projekt okołochillwave'owy, Phantom Power. Jego twórca, Eric Littman wypracował wyraźnie osobny styl, nie tylko brzmienie, ale też melodykę. Z EP-ki na EP-kę konsekwentnie, ale niespiesznie go rozwija, wprowadzając subtelne modyfikacje, idąc zdaje się w stronę nieco większej selektywności brzmieniowej. Uwielbiam te leniwe, ale jednocześnie wyraziste, uwaga, gitary. Wokalnie Littman był porównywany do Paula Banksa (Interpol) i Stephena Merritta (The Magnetic Fields), ale jak raz powiedziała moja babka od współczesnego życia literackiego: "bzdura!". Inny nastrój, nowa jakość - zachowując proporcje, pamiętając o łacińskich słówkach "minorum" i "gentium", ale jednak z samoswoim zjawiskiem mamy do czynienia. Wokal zjawiskowo współbrzmi z warstwą instrumentalną, tworząc upalny, bardzo melodyjny pop/rock w wersji lo-fi, inkorporowany do stylu lounge, mieszający nostalgię z radosną błogością. Nawet otagowani są oryginalnie. Co to jest "sub-indie", wie może tylko pan Bartek Chaciński.

Z ich udostępnionej na bandcamp.com dyskografii znam na razie i polecam bardzo dobre EP-ki "Chic In Egypt'74", "Spacetime" i "You Are Who You Meet".

niedziela, 20 lutego 2011

Dwa wiersze z "Ocal, pal"

tła


zjawię się nagle jak mass media.
w tle chropawa tekstura ze wszystkich
moich istotnych przepraszam.
czarne tafle. białe odbicia. tak naprawdę
liczą się tutaj tony wanadu tysiąc metrów
pod dziewczyną opartą o ścianę
górniczego baru (brudne pięty). tam
pierwszy raz ją zobaczyłem. gdybym
zwrócił uwagę na skamieniałe zwierzęta
o kilka kilometrów niżej.





niefortunnie


niefortunnie – jak akustycznie.
zło, które mi wyrządziliście zostało daleko, na lodzie.
nie utonęło z wami. – wypalmy razem koleżankę. bez filtra.
potem do końca zimy zasłaniałem się śniegiem.
zdemontowany demon ze skraju katedry,

szczenię odjęte od sutka wadery. zmarznięte gałęzie
tłukły o ciało jak obcy krwiobieg, który chce zaleźć za skórę,
podłączyć się, zmieszać płyny. Christmas is now drawing near

again. tak, panowie z Coil, do was też to mówię,
magowie chaosu w obcisłych koszulkach,
zawodnicy drużyny potępionych

świeżo po terapii, którą wymusiła specyficzna
roślinność waszego studia,
zjawy pokrywające jego ściany jak bluszcz.

jeden z was pobłogosławionym kopniakiem
wyrwał piłkę z zamarzniętej murawy.
drogę do siatki zamknęła święta poprzeczka.


sobota, 19 lutego 2011

1.

Ostatnio zakończyliśmy z Marcinem Orlińskim prace redaktorskie nad "Ocal, pal", więc zbiór powinien ukazać się w Bibliotece Debiutów już niedługo.

Póki co publikuję opinię o mojej twórczości autorstwa Katarzyny Zdanowicz-Cyganiak. Tekst był zamieszczony w Opcjach 4/2009:


Bukiet z dymu

W wierszach Andrzeja Ratajczaka z pewnością włącza się "klimatyzacja wyobraźni" (utwór odkryty). Ale nie ma tu chłodu, przeciwnie - jest duszno, gorąco. To poezja gęsta od symboli i tropów, pod względem specyficznej, bardzo sensualnej i mrocznej metaforyki zbliżona nieco do twórczości Piotra Kuśmirka i Piotra Gajdy. A mimo to osobna - i w tej osobności urokliwa.

Nie bez powodu w jednym z tekstów pojawia się David Lynch. Wiersze Andrzeja Ratajczaka są bowiem zakorzenione w tym, co nieświadome i oniryczne. Dla tego twórcy najistotniejsze jest nie wierne rekonstruowanie narracji snów, ale raczej budowanie lirycznego kolażu z tego, co rzeczywiste, konkretne, materialne, oraz tego, co przynależy do wyobraźni i wymyka się automatycznej racjonalizacji. Nie kontrast jest tu najważniejszy, lecz pełnia. To sny doklejone do realności tworzą dopiero pewną całość, jej właściwą strukturę, ontologiczny kod.

Świat wyłaniający się z tych wierszy wydaje się zaczarowany (a może paradoksalnie odczarowany, prawdziwy w swojej wieloznaczności?). Ale autorowi nie zależy na ukazaniu baśniowo zmodyfikowanej rzeczywistości. Interesuje go nieprzewidywalność życia, jego podwójne/potrójne dno, labiryntowe struktury ("podziemia wydobyte na wierzch"), wielowarstwowość przestrzeni i emocji (świat-matrioszka?).

Dojrzała, gotowa do konfrontacji z czytelnikiem poezja Andrzeja Ratajczaka to opowieść o doświadczaniu siebie jako elementu intuicyjnie rozpoznawanej całości, a jednocześnie zapis starań o to, by przypadkiem nie stracić tej całości z oczu.

Katarzyna Zdanowicz-Cyganiak